Głównym celem obozu dla imigrantów w Eisenhüttenstadt będzie organizowanie deportacji do Polski. Niemieckie media informują o tej decyzji jako sukcesie ich polityki migracyjnej, natomiast w Polsce panuje w tej sprawie wymowne milczenie. Premier Donald Tusk zapewniał, że Polska „będzie beneficjentem paktu migracyjnego”, jednak rzeczywistość maluje zupełnie inny obraz.
Niemieckie media chwalą politykę Berlina
Niemiecka prasa szeroko opisuje otwarcie centrum w Eisenhüttenstadt, podkreślając, że jest to rozwiązanie korzystne dla Niemiec. Deportowani imigranci – w większości muzułmanie – nie będą już obciążać niemieckiego systemu socjalnego, lecz zostaną przekazani Polsce. W obozie, który ma pomieścić do 150 osób, migranci będą poddawani ograniczeniom w poruszaniu się i otrzymają zmniejszone świadczenia.
Co ciekawe, Niemcy nie podają, ilu dokładnie uchodźców trafi do Polski. Oficjalna liczba pozostaje nieznana, ale sam fakt uruchomienia takiego centrum jasno wskazuje na skalę procederu. Tymczasem niemiecka policja już dziś patroluje polską stronę granicy, co dodatkowo budzi pytania o polską suwerenność i brak reakcji władz w Warszawie.
Polskie media milczą, a rząd unika tematu
Pomimo doniesień zza Odry, polskie media głównego nurtu w tej sprawie pozostają bierne. Nie słychać oficjalnych komunikatów rządu ani ostrzeżeń o konsekwencjach masowych deportacji. Milczenie to kontrastuje z wcześniejszymi zapewnieniami premiera Tuska, który twierdził, że Polska będzie odnosić korzyści z europejskiej polityki migracyjnej.
Rzeczywistość pokazuje jednak, że zamiast „benefitów”, Polska stanie się krajem, który przejmie problem nielegalnej migracji, dotychczas ciążący na Niemczech. Czy to świadome działanie rządu, czy też wynik braku sprawczości w relacjach z Berlinem?
Protest w Słubicach – Polacy mówią „nie”
8 marca, w Dzień Kobiet, zaniepokojeni sytuacją Polacy wyszli na ulice Słubic, aby sprzeciwić się przerzucaniu migrantów do Polski. Demonstracja, opisana przez portal PRAWY PROSTY EU, pokazała, że społeczeństwo nie zamierza biernie przyglądać się decyzjom Berlina i bierności polskiego rządu. Wystąpienia uczestników jasno wskazywały na obawy związane z bezpieczeństwem i skutkami społecznymi niekontrolowanej migracji.
Równocześnie niemieckie media określają protestujących mianem „skrajnej prawicy”, próbując zdyskredytować ich sprzeciw jako przejaw nietolerancji. Tymczasem w Niemczech skutki masowej imigracji są już widoczne – od wzrostu przestępczości po ataki na kobiety i destabilizację społeczną. Czy Polska ma podążyć tą samą ścieżką?
Polacy przestaną być bezpieczni we własnym domu!
Obecność niemieckiej policji na polskim terytorium oraz brak reakcji polskich władz budzą poważne wątpliwości co do suwerenności kraju. Czy Polska rzeczywiście ma coś do powiedzenia w tej sprawie, czy też decyzje zapadają ponad naszymi głowami?
Jeśli rząd nadal będzie unikał tematu, może się okazać, że Polska stanie się europejskim centrum relokacji imigrantów, bez prawa głosu w tej kwestii. Zamiast korzyści z polityki migracyjnej, kraj otrzymał problem, z którym Niemcy nie chcą się już mierzyć.