Podczas protestu w Słubicach 8 marca, zorganizowanego przez Roberta Bąkiewicza i Roty Marszu Niepodległości, kilkuset uczestników wyraziło swój sprzeciw wobec polityki migracyjnej Niemiec. Dwa dni później, podczas sesji Sejmiku Województwa Lubuskiego, marszałek Marcin Jabłoński z Platformy Obywatelskiej nazwał protestujących „warchołami” – określeniem znanym z najnowszej historii i używanym w PRL wobec niepokornych obywateli.
Marszałek @lubuskiepl z @Platforma_org nazywa protestujących na granicy @RBakiewicz i @Solidarnosc_ warchołami (za wikipedia – przestępcami) – tak jak w 1976 r. komunistyczne władze nazywały protestujących radomskich robotników, żeby ich ośmieszyć i zdyskredytować pic.twitter.com/RhMEhGtn8g
— Łukasz Brodzik (@LukaszBrodzik) March 12, 2025
Jabłoński twierdzi także, że jako mieszkaniec Słubic zna realia miasta i że jego mieszkańcy nie są wcale zaniepokojeni napływem nielegalnych migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki. Jednak nasze ustalenia oraz opinie zebrane w trakcie protestu oraz z wcześniejszych kontaktów, temu przeczą. W Słubicach coraz częściej dochodzi do niebezpiecznych sytuacji i aktów agresji, a mieszkańcy skarżą się na bierność Straży Granicznej i niedofinansowanej policji, która nie jest w stanie skutecznie zabezpieczać miasta.
Udokumentowano już także wiele przypadków nielegalnego przerzucania migrantów przez niemieckie służby na stronę polską – ludzi pozbawionych dokumentów i bez żadnego uzgodnienia z polskimi władzami. Sytuacja tylko potęguje wśród zwykłych obywateli poczucie zagrożenia, chaosu i bezradności państwa.
Dalsza część tekstu pod zdjęciem.

Jabłoński – samorządowiec, społecznik i gospodarz, czy ich karykatura?
Marcin Jabłoński, obecny marszałek województwa lubuskiego, ma za sobą bogatą karierę polityczną, jednak jego działalność niejednokrotnie budziła kontrowersje.
W latach poprzedzających 2013 rok, lubuskie struktury Platformy Obywatelskiej były areną wewnętrznych konfliktów, które doprowadziły do ujawnienia tzw. afery „martwych dusz”. Polegała ona na fałszowaniu deklaracji członkowskich, co miało na celu zwiększenie wpływów poszczególnych frakcji w partii. W wyniku śledztwa zarzuty fałszowania dokumentów postawiono m.in. asystentowi politycznemu ówczesnego wojewody Marcina Jabłońskiego. Afera nie przeszkodziła jednak Jabłońskiemu w politycznym awansie. Decyzją Donalda Tuska Jabłoński trafił wówczas do MSW jako podsekretarz stanu. Decyzja Tuska miała zaskoczyć samych działaczy lubuskiej Platformy, którzy nie widzieli w Jabłońskim odpowiedniego kandydata do sprawowania wysokich funkcji państwowych.
Nominacja wojewody Jabłońskiego, który dotąd był lokalnym politykiem (m.in. marszałkiem lubuskim, wiceburmistrzem Słubic), zaskoczyła wielu działaczy PO. Od 1 kwietnia [2013] będzie odpowiadał m.in. za bezpieczeństwo i porządek publiczny, w tym nadzór nad policją. Z wykształcenia jest germanistą.
– pisał wówczas bez ogródek dziennik „Rzeczpospolita”.
O nominacji Jabłońskiego miało przesądzić to, że „zawsze dbał o dobry PR” i był niezwiązany z generałami policji. Swoimi późniejszymi dokonaniami zaprzeczył jednak tym tezom, zostawiając po sobie bardzo mieszane uczucia wśród doświadczonych funkcjonariuszy Polskiej Policji, ale to zasługuje na osobny tekst, który niebawem opublikujemy.
Wcześniej, w okresie, gdy Jabłoński pełnił funkcję szefa słubickiego szpitala będącego w trudnej sytuacji finansowej, media donosiły o jego rozrzutności. Kontrowersji pracowników lecznicy i mieszkańców regionu wzbudziły decyzje o zakupie drogiego jak na ówczesne czasy sprzętu komputerowego na swój użytek jako prezesa. W okresie kiedy był po raz pierwszy lubuskim marszałkiem, miał on wydać horrendalne sumy na zakup mebli biurowych za kwotę przekraczającą 133 tys. zł. Wydatki te także spotkały się z krytyką opinii publicznej, która zarzucała Jabłońskiemu rozrzutność, zwłaszcza w kontekście trudnej sytuacji finansowej zarówno słubickiego szpitala, jak i całego regionu.
W 2016 roku Jabłoński objął stanowisko starosty słubickiego. Jego nominacja została zakwestionowana, co doprowadziło do sporu sądowego. Ostatecznie sąd potwierdził jego mandat, jednak sytuacja ta uwidoczniła zarówno istniejące napięcia polityczne w tym samorządzie, jak i bezvględność Jabłońskiego, który tak „szanuje” rywali politycznych, że bez skrupułów jest w stanie uciec się do przemocy fizycznej. Jabłoński w 2022 roku został skazany, a „Gazeta Lubuska” tak opisywała przebieg zdarzeń z 2016 roku ustalony przez sąd:
Wczesnym rankiem 1 lipca 2016 r. polityk przyszedł do urzędu w otoczeniu radnych i ochroniarzy, i siłą usunął Piotra Łuczyńskiego z budynku. W trakcie awantury poturbowany został zarówno on jak i towarzysząca mu radna, po którą przyjechała karetka.
Jabłoński i afera wykształceniowa – tajemnicze studia MBA
W 2019 roku Jabłoński bezskutecznie kandydował do Sejmu, uzyskując nieco ponad 6 tysięcy głosów. W danych PKW widnieje jako „menadżer”. W kampanii wyborczej przedstawiał się jako absolwent prestiżowych menadżerskich studiów MBA. Kiedy jednak jego przeciwnik polityczny, Wojciech Włodarski, zażądał potwierdzenia tego wykształcenia, sprawa przybrała nieoczekiwany obrót.
Po wielomiesięcznych przepychankach sądowych Naczelny Sąd Administracyjny nakazał Jabłońskiemu przedstawienie świadectwa ukończenia studiów. Mimo wyroku, polityk PO konsekwentnie odmawiał ujawnienia jakichkolwiek dowodów na posiadanie dyplomu MBA. Co więcej, Urząd Marszałkowski, pytany o jego wykształcenie, przyznał, że „wiedzę czerpano z internetu”!
Na pytania lokalnej gorzowskiej dziennikarki dotyczące jego wykształcenia Jabłoński odpowiadał albo wymijająco albo groził pozwami sądowymi. To wszystko dlatego, że nie chciał pokazać dyplomu.
Powyższe wydarzenia rzucają cień na działalność publiczną polityka Platformy i zadają kłam wizerunkowi Jabłońskiego jako dbającego o transparentność i dobro wspólne. Komunistyczna odzywka „warchoły”, wypowiedziana wobec Polaków, którzy są po prostu zaniepokojeni niemieckimi planami przerzucania do Polski nielegalnych migrantów i bezczynnością polskich władz, choć nie jest niczym usprawiedliwiona, jest dla nas bardziej zrozumiała. Czy to są te wzorce obywatelskie, z których Jabłoński chce czerpać?
Tymczasem protesty przeciwko relokacji migrantów do Polski nie ustają – kolejne manifestacje organizowane są m.in. przez Klub „Gazety Polskiej” w Gorzowie Wielkopolskim.