Przypomnijmy, sprawa toczy się ponad rok i dotyczyła czterech dziennikarzy z województwa lubuskiego: Łukasza Brodzika, Marka Poniedziałka, Adama Ruszczyńskiego i Daniela Sawickiego zatrudnionych na umowę o pracę, którzy pozwali Radio Zachód w likwidacji i wnieśli do Sądu Rejonowego o uznanie za bezskuteczne wypowiedzenia umowy o pracę dokonanego przez pozwaną spółkę dnia 26.01.2024 r., względnie przywrócenia zwolnionych dziennikarzy na poprzednie warunki pracy. Na etapie postępowania sądowego Adam Ruszczyński i Daniel Sawicki zawarli ugodę z likwidatorem. Pozostali dwaj pracownicy kontynuowali walkę o przywrócenie do pracy przed sądem.
Łukasz Brodzik to zastępca redaktora naczelnego Radia Zachód i kierownik Redakcji Publicystyki (przepracował w rozgłośni 7 lat). Natomiast Marek Poniedziałek to kierownik Redakcji Nowych Mediów, który także przepracował 7 lat w Radio Zachód. Obaj są także chronionymi członkami związku NSZZ „Solidarność”, działającego w rozgłośni.
Likwidacja a zwolnienia pracowników
Pretekstem do zwolnienia obu pracowników miała być po pierwsze likwidacja Radia Zachód. Dodatkowo jako drugi powód zwolnienia tych konkretnych osób, podany w wypowiedzeniu, uznano nienależyte wykonywanie powierzonych obowiązków pracowniczych. Według likwidatora, zwolnieni nie zachowywali standardów cechujących się pluralizmem, bezstronnością, wyważeniem i niezależnością, a nawet celowo je łamali w prowadzonych przez siebie audycjach. Oba powyższe zarzuty zostały wyszczególnione we wszystkich czterech wypowiedzeniach umowy o pracę w sposób identyczny, ale bez podania, kiedy, w jakich audycjach i w jaki sposób pracownicy łamali wskazane standardy.
Sąd przyznaje rację zwolnionym dziennikarzom
Sędzia Lidia Iwanowska uznała, że likwidator bezprawnie zwolnił Łukasza Brodzika i Marka Poniedziałka:
„oświadczenie pracodawcy o wypowiedzeniu było bezprawne ze względu na wskazanie w nim wadliwej przyczyny wypowiedzenia (art. 30 § 4 k.p.), co czyni powództwa usprawiedliwionymi co do zasady;”
Ponadto sędzia zaznaczyła, że fakt likwidacji zaistniał, ale nie stanowił uzasadnienia dla rozwiązania umów o pracę:
„Ustalenia faktyczne poczynione w sprawie prowadzą do wniosku, że nie wykazano należytego związku pomiędzy likwidacją pozwanej spółki a wytypowaniem powodów do zwolnienia i złożeniem im oświadczeń o rozwiązaniu umowy o pracę. Dowody w postaci przesłuchania powodów, przesłuchania likwidatora Michała Iwanowskiego za stronę pozwaną oraz zestawienia zakończonych i rozpoczętych stosunków zatrudnienia świadczą o tym, że równolegle z przeprowadzaniem zwolnień, pozwana nawiązywała też nowe stosunki zatrudnienia. Zawierano nowe umowy o pracę i umowy zlecenia, zwiększano wymiar czasu pracy. Dalej prowadzone są audycje, dalej wykonywana jest praca, którą wykonywali powodowie.”
Co ciekawie, w podobnej sprawie decyzją poznańskiego sądu redaktor Bartosz Garczyński, zwolniony przez likwidatora ma zostać przywrócony do pracy w Radiu Poznań w likwidacji. Sędzia potwierdziła, że „nie można zwalniać dziennikarza za jego poglądy”.
Ze wsparciem CMWP SDP: Wygrana dziennikarza w procesie z rozgłośnią Polskiego Radia w likwidacji
Likwidator zwalniał seryjnie?
W dalszej części uzasadnienia sędzia Iwanowska wprost wskazuje nie tylko na wadliwość przyczyny zwolnienia, ale także na seryjne zarzuty wobec pracowników:
„Widać zresztą, że przyczyny wypowiedzenia były formułowane seryjnie, bez analizy sytuacji konkretnego pracownika, bo brzmią identycznie. W oświadczeniach o wypowiedzeniu powołano się na prowadzenie audycji radiowych, a przecież powód Marek Poniedziałek zajmował się redagowaniem wpisów internetowych. Pozwana powoływała się w swoim stanowisku także na treści zamieszczane w internecie, co świadczy wręcz o innej przyczynie wypowiedzenia zawartej w piśmie, a innej dowodzonej przed sądem.
Powyższe argumenty doprowadziły Sąd do wniosku o niekonkretności także drugiej przyczyny, co również świadczy o jej wadliwości.
Dalsza część tekstu pod zdjęciem.

Zwolnieni bezprawnie, ale nie mogą wrócić do pracy
Na koniec sąd wyjaśnił, dlaczego, pomimo uznania bezprawności wypowiedzenia, nie zdecydował się na przywrócenie powodów do pracy, lecz jedynie na zasądzenie odszkodowania.
Po pierwsze uznał, że likwidacja nie jest pozorna, choć jest „nieefektywna”:
„Zdaniem sądu, przywrócenie powodów do pracy jest niemożliwe wskutek likwidacji pozwanej spółki. Owszem – powyżej zaznaczono, że działalność jest dalej prowadzona, nie nastąpiła znacząca redukcja zatrudnienia, proces likwidacji przebiega powoli. Brak efektywności likwidacji nie zmienia jednak faktu, że podmiot zmierza do zakończenia swojego bytu prawnego.”
Stąd wniosek, że skoro media publiczne będą zlikwidowane, to mówiąc kolokwialnie, pracownik nie będzie miał do czego wracać:
„Dlatego art. 45 § 3 k.p. przewiduje, że jeżeli uwzględnienie żądania pracownika przywrócenia do pracy jest niemożliwe z przyczyn określonych w art. 411, to w takim przypadku sąd pracy orzeka o odszkodowaniu.”
Dziennikarze nie po linii programowej likwidatora
Sędzia próbowała także uzasadnić swoją decyzję tym, że wizja wykonywania zawodu przez dziennikarzy byłaby niezgodna z linią programową rozgłośni w likwidacji:
„Po drugie, przywrócenie powodów do pracy byłoby niecelowe z uwagi na wyraźny konflikt pomiędzy obecną linią programową pozwanej spółki a wizją wykonywania zawodu praktykowaną w przeszłości i przedstawianą obecnie przez powodów.”
Sędzia przypomniała także stanowisko likwidatora, że zwolnieni dziennikarze pracujący zgodnie z własnym sumieniem powodują u niego znaczne niezadowolenie ze sposobu wykonywania pracy w zakresie tego, co stanowi istotę obowiązków na ich stanowisku czyli doboru i sposobu prezentowania treści informacyjno-publicystycznych:
„Powodowie zaś ewidentnie nie zgadzają się z zarzutami pozwanej, zupełnie inaczej oceniają swoją pracę i niewątpliwie w ramach dalszego zatrudnienia wykonywaliby ją w taki sposób, jak dotychczas, czyli skrajnie niezgodnie z wymogami pracodawcy.”
Sąd przywołał także argument, że część „załogi” Radia Zachód mogłaby być niezadowolona z przywrócenia zwolnionych dziennikarzy do pracy.
Zarzutów w wypowiedzeniu nie podano to i świadków nie trzeba
Sąd dodał także, że przesłuchiwanie świadków zgłoszonych zarówno przez zwolnionych dziennikarzy, jak i ze strony likwidatora jest niepotrzebne, skoro oczywistym jest, że wypowiedzenia były wadliwe:
„Wobec wyczerpującego wyjaśnienia sprawy, sąd pominął dowody z zeznań świadków zgłaszanych przez stronę powodową (Piotr Bednarek, Bożena Pierzgalska, Bożena Ronowicz, Adam Ruszczyński) na okoliczność, że zarzuty wypowiedzenia są nieprawdziwe i niekonkretne. Przyczyny wypowiedzenia zostały już ocenione jako wadliwe, wobec czego nie ma potrzeby dalszego badania tych kwestii.”
Kto wygrał sprawę – Radio Zachód czy wyrzuceni na bruk?
W ostatnim akapicie uzasadnienia sędzia Lidia Iwanowska nie pozostawiła złudzeń, kto wygrał sprawę:
„W punkcie III wyroku w stosunku do każdego z powodów o kosztach procesu orzeczono zgodnie z art. 98 § 1, 11 i 3 k.p.c. oraz § 9 ust. 1 pkt 1 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z 22.10.2015 r. w sprawie opłat za czynności radców prawnych (t.j. Dz.U. z 2023 r., poz. 1935 ze zm.), uznając powodów za strony wygrywające.”
To nie pierwsza wygrana zwolnionych dziennikarzy
Przypomnijmy: obaj zwolnieni dziennikarze jeszcze w 2024 r., jako chronieni pracownicy i działacze związkowi uzyskali zabezpieczenie swojego roszczenia poprzez nakazanie przez sądy dalszego zatrudnienia ich do czasu prawomocnego zakończenia postępowania. Marek Poniedziałek uzyskał takie postanowienie w Sądzie Okręgowym w Zielonej Górze, natomiast w sprawie Łukasza Brodzika zarówno Sąd Rejonowy, jak i Sąd Okręgowy postanowiły o udzieleniu zabezpieczenia. Obecna sprawa o przywrócenie do pracy to już trzecia wygrana zwolnionych pracowników z likwidatorem.
Marek Poniedziałek podjął zatrudnienie w Radio Zachód w likwidacji, natomiast Łukasz Brodzik w związku z zaproponowaniem mu przez likwidatora innych warunków pracy niż dotychczasowe, przekazał sprawę do sądu egzekucyjnego, by w ten sposób uzyskać takie same lub zbliżone warunki pracy oraz płacy.
Poza wspomnianymi wcześniej czterema pracownikami, likwidator zwolnił jeszcze lub nie przedłużył umów cywilnoprawnych z: Krzysztofem Chmielnikiem i Januszem Życzkowskim, a kolejny dziennikarz – Janusz Młyński, w geście solidarności ze zwolnionymi kolegami, pożegnał się ze słuchaczami na antenie rozgłośni, w ten sposób kończąc 30-letnią współpracę z Radiem Zachód.
Co dalej?
Łukasz Brodzik zapowiada, że to nie koniec walki:
„Kiedy przychodziłem do pracy w radio jako publicysta, mówiłem do kolegów: odkładajmy pieniądze na prawników, bo politycy nam nie przepuszczą krytyki pod ich adresem. I faktycznie było tak, że prominentni działacze Platformy Obywatelskiej, ale także innych ugrupowań dziś rządzących nam złorzeczyli, np. chcąc „wysyłać nas w Bieszczady”. I wydawałoby się, że dopięli swego wyrzucając nas z pracy (jak podaje jedna z gazet, likwidator Radia Zachód, który nas zwolnił jest członkiem PO). Ale jak się okazuje, nie mogą działać bezprawnie, bo sądy już trzy razy przyznały nam rację. Dlatego nie składamy broni i na pewno będziemy walczyć dalej o respektowanie prawa i powstrzymanie uciszania niewygodnych dziennikarzy”.
Jak dodaje zwolniony dziennikarz, samotna walka o prawa pracownicze byłaby narażona na brak powodzenia:
„Bardzo duże wsparcie otrzymaliśmy od Zarządu Regionu Zielonogórskiego NSZZ „Solidarność”, który zapewnił nam pomoc prawną i wsparł licznymi protestami w obronie wolnych mediów. Pod Radiem Zachód, dzięki zaangażowaniu m.in. przewodniczącego Bogusława Motowidełko protestowały setki osób. Natomiast dzięki prezesowi Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich dr Jolancie Hajdasz, naszą sprawę objęło nadzorem Centrum Monitoringu Wolności Prasy. To wtedy do sądu trafiła opinia prawna amicus curiae, która była wsparciem przy ocenie braku zasadności zwolnień dziennikarzy.”
Marek Poniedziałek dodaje:
„Sąd Rejonowy praktycznie zmiażdżył działania likwidatora w naszej sprawie i jednoznacznie ocenił na przykładzie Radia Zachód polityczną czystkę jakiej dokonano w mediach publicznych. Widzimy doskonale, co dzieje się każdego dnia w mediach publicznych i z jaką +linią programową+ nasza praca dziennikarska mogłaby być niezgodna. Otwartą kwestią pozostaje, jak ma się to do zapowiadanego w Radiu Zachód pluralizmu, który miał nastać po przejęciu władzy przez nową koalicję. Pozostaje nam złożenie apelacji i dalsza walka o przywrócenie nas do pracy w mediach, na które także my się składamy.”
Co na to likwidator?
Wyrok sądu skomentował w mediach społecznościowych likwidator Radia Zachód powołany na to stanowisko decyzją ówczesnego ministra Bartłomieja Sienkiewicza. Pomimo tego, że likwidatorowi przez kilkanaście miesięcy nie udało się udowodnić zwolnionym żadnych naruszeń, Michał Iwanowski stwierdził m.in., że decyzja sądu o nieprzywróceniu z naruszeniem prawa dziennikarzy do pracy antenowej w publicznej rozgłośni jest słuszna:
„dzięki wyrokowi Sądu pierwszej instancji, Radio Zachód zostało zabezpieczone przed powrotem na antenę elementów nierzetelnego i stronniczego dziennikarstwa, którego – w mojej ocenie – dopuszczali się byli pracownicy.
Wyrok jest nieprawomocny. Zarówno Radio Zachód w likwidacji, jak i zwolnieni dziennikarze mogą się odwołać do Sądu Okręgowego.
Autorzy: Łukasz Brodzik, Marek Poniedziałek