W opublikowanym w poniedziałek wieczorem spocie Karol Nawrocki opisuje, jak wspierał Jerzego finansowo i emocjonalnie, mimo że ten trafił do aresztu i miał problemy z utrzymaniem mieszkania. Pomimo oskarżeń i prób zdyskredytowania go przez media i przeciwników politycznych, Nawrocki przekazuje mieszkanie na cel charytatywny, zapewniając Jerzemu dożywotnie prawo do zamieszkania w nim.
Gdy stawałem do tych wyborów to wiedziałem, że mogą posunąć się do wszystkiego. Użyli już Najwyższej Izby Kontroli prokuratury, straszą moich współpracowników i przyjaciół. Nic to nie dało. Dlatego teraz, przy użyciu materiałów służb specjalnych, próbują oszukać Was sprawą Pana Jerzego. Nie dajcie się Państwo oszukać hejterom.
Sam opowiem Wam tę historię. Pan Jerzy był człowiekiem z trudną przeszłością. Przez wiele lat zmagał się z chorobą alkoholową. Był sam, bez kontaktu z rodziną, bez długiego kontaktu z dziećmi. Z czasem jego zdrowie i kondycja psychiczna pogadszały się. Poznałem go w 2008 roku, bo był naszym sąsiadem.
Mieszkał w bloku obok moich rodziców. Już wtedy był podopiecznym Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Pomoc MOPS była jednak niewystarczająca dla jego potrzeb. Jerzy miał swoją godność, swoje zdanie, potrzeby i oczekiwania. Chciał być traktowany z szacunkiem nie jak problem, tylko jak człowiek. Pomagałem mu na tyle, ile potrafiłem.
To zawsze z jego strony wychodziła prośba o pomoc, bo nie lubił litości. Wtedy usłyszałem: „nie mam nikogo, nie mam pieniędzy, zaraz mnie być może eksmitują, nie będzie nikogo kto mnie pochowa.” Mieszkanie było lokalem komunalnym. Pan Jerzy był jego najemcą. Nie miał pieniędzy na jego regularne opłacanie. Wpadał niestety w długi.
W 2010 roku poprosił mnie o pożyczkę na wykup, żeby miesięczne koszty były niższe. Sprawa jego sprzedaży pojawiła się dopiero rok później. W 2011 roku w testamencie zapisał mi cały swój dobytek w tym mieszkanie. Nastąpiła jednak okoliczność której do tej pory ze względu na dobro Jerzego nie ujawniałem, którą jednak w związku z tym, że kwestionuje się moją uczciwość i czyste w tej sprawie intencje, ujawnić muszę, bo ma decydujące znaczenie dla tej sprawy.
Pod koniec 2011 roku pan Jerzy trafił do aresztu. Obawiał się, że przez to, także przez długi, straci to mieszkanie i skończy jako bezdomny na ulicy. Dlatego sprawa sprzedaży mieszkania przyspieszyła z jego inicjatywy. Mam tu listy które wówczas do mnie pisał.
„Cześć Karol, jak wiesz zostałem aresztowany na trzy miesiące a co dalej pokaże rozprawa sądowa. Wniosek do wydziału finansowego złożyłem w urzędzie miasta i mantęż potwierdzenie. Dlatego proszę przyjdź na widzenie do aresztu śledczego przy ul. Kurkowej 12. Aby otrzymać zgodę na widzenie powinieneś pojechać do prokuratury rejonowej Wrzeszcz przy ul. Piekarniczej. Widzenie przy stoliku celem przekazania Tobie kluczy od mojego mieszkania i skrytki pocztowej, telefonu Karty na zakup energii oraz talonu na odzież, którą dostarczyłbyś w paczce.”
12 listopada 2011 roku. „Cześć Karol, piszę do Ciebie w związku z przesłaniem paczki odzieżowej, a więc chodzi o następujące rzeczy. Torba turystyczna czajnik, dresy góra, koszula w kratę czerwoną. Koszula i polar wisi na jednym wieszaku w końcu szafy. Koszulki trzy sztuki, ta czarna z białymi napisami, brązowa z białym wzorem na lewej stronie klatki piersiowej i jeszcze jedną z napisem Egipt. Karol, ponadto proszę, włóż do paczki decyzję o niepełnosprawności która jest ważna do ostatniego kwietnia 2013 roku. Jeszcze jedna ważna sprawa. Okulary są na stoliku pod telewizorem. Pozdrowienia dla całej Twojej rodziny oraz znajomych Jerzy.”
Ze względu jednak na chorobę alkoholową pana Jerzego i jego pobyt areszcie ustaliliśmy że 120 tys. złotych za to mieszkanie wykazane w akcie i potwierdzone przez Jerzego, żebym przez następne lata kwotę tę sukcesywnie przeznaczał na utrzymanie mieszkania i doraźne wsparcie życiowe Jerzego.
Chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie wyobraża sobie, żeby tak duże pieniądze zostawiać osadzonemu w więzieniu człowiekowi zmagającemu się z ciężką chorobą alkoholową. To rozwiązanie absolutnie zgodne z prawem według którego po zawarciu umowy strony same między sobą regulują docelowy sposób zapłaty.
To rozwiązanie było uczciwe, optymalne. I gwarantowało zapewnienie panu Jerzemu dachu nad głową i tak było realizowane. Od tego momentu w 2012 roku, przez ponad 13 lat.
Od tego czasu zajmowałem się dbaniem o ten lokal mimo że nie był on jeszcze moją własnością. Własność mieszkania uzyskaliśmy zgodnie z ustaleniami W kolejnym akcie w roku 2017. Pan Jerzy nie chciał w niej żadnych gwarancji dla siebie, umowy dożywocia czy służebności. Udzielił nam pełnomocnictwa do przeprowadzenia czynności w jego imieniu. Zaufał mojemu słowu że do kiedy tylko będzie chciał, to mieszkanie będzie do jego dyspozycji. Mieszkał w nim, a ja nie miałem do niego kluczy.
Przez lata je opłacałem, opłacałem czynsz i inne koszty wynikające z jego posiadania. Nie czerpałem z tego żadnych korzyści.
Mieszkanie faktycznie było pana Jerzego. Czekało. Dziś nadal stoi zamknięte przez niego, nie przeze mnie. Tak jak się z nim umówiłem. Do jego śmierci, to jego dom, nie mój.
Wyłudzacze czy cwaniacy mieszkanie pana Jerzego dawno by sprzedali albo umieścili w nim swoją rodzinę. Ja natomiast nawet nie miałem do niego klucza. Tak się nie zachowują czyściciele kamienic
Na potrzeby formalne i urzędowe zawsze wykazywałem mieszkanie pana Jerzego i stan zgodny z zapisami prawnymi a nawet umieszczałem jeszcze własność lokalu, który zapisała mi w testamencie moja żyjąca mama.
Nie wszystko da się przewidzieć i prawdą jest, że po tym jak w 2021 roku zostałem prezesem Instytutu Pamięci Narodowej i przeprowadziłem się do Warszawy, zdarzały nam się dłuższe okresy w których nie mieliśmy kontaktu. Zawsze jednak odwiedzałem pana Jerzego w święta, nieraz ze swoimi synami. Niekiedy dzwonił do mnie z prośbą o pomoc, nawet kiedy byłem za granicą. Wysyłałem wtedy swojego kolegę, Grzegorza, który przekazywał mu doraźną pomoc, a do dnia dzisiejszego zna kod do jego klatki.
Gdybym był takim, jak kreują mnie dziś niechętne media, To czy w 2021 roku, cztery lata po formalnym zakupie mieszkania podpisałbym kolejne zobowiązanie do opieki pana Jerzego do śmierci? Czy tak się zachowują czyściciele mieszkań?
W grudniu 2024 roku udałem się do niego z życzeniami i nie zastałem go w domu. To się wcześniej również zdarzało. Wychodząc z klatki rozmawiałem jeszcze z sąsiadką pana Jerzego o tym gdzie mógłbym go znaleźć i co się z nim dzieje. Tym razem jednak umieszczono go sądownie w Domu Pomocy Społecznej i nie mógł do mnie zadzwonić.
Mam żal że mnie o tym nie poinformowano, mimo że w telefonie pana Jerzego był kontakt do mnie, a osoby, które grzebały w jego rzeczach nie wykonały tego jednego kroku. Zwykłego telefonu z informacją. Ten telefon pan Jerzy wykonywał przez kilkanaście lat, zawsze mogąc liczyć na moją pomoc.
Informacje o mieszkaniu i relacjach z panem Jerzym były przeze mnie prezentowane Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w ramach postępowania sprawdzającego. Za każdym razem otrzymywałem poświadczenie bezpieczeństwa co świadczy o mojej uczciwości. Od 2009 roku jestem pod monitoringiem polskich służb specjalnych. Teraz informacje w dobrej wierze przekazane służbom, zostały użyte w politycznej wojnie.
Nie wystarczyło im zabranie opozycji pieniędzy na kampanię finansowanie przez spółki Skarbu Państwa ścieku hejtu wspierającego Rafała Trzaskowskiego. Sięgnęli po służby do wojny politycznej. Cały aparat służb i państwa Tuska chce mnie zniszczyć. Ale ja się ich nie boję. Nic mnie nie złama.
Przykro mi tylko, że za zakładnika swojej walki politycznej wzięli człowieka, któremu pomagałem przez wiele lat. Człowieka niewinnego.
W sprawie pana Jerzego zrobiłem to, co potrafiłem. Z ludzkiego odruchu pomocy drugiemu człowiekowi. Moje czyste intencje użyto do polowania na mnie a pośrednią ich ofiarą stał się pan Jerzy.
Dla potwierdzenia, że w tej sprawie nigdy nie chodziło o mój interes, lecz pomoc drugiemu człowiekowi, kawalerkę przekazałem na cel charytatywny z zapewnieniem dożywotniego prawa zamieszkania w nim i opieki panu Jerzemu.
Dobro zawsze zwycięży zło.
Historia dobroci i pomocy: Karol Nawrocki i mieszkanie pana Jerzego [AUDIO]